top of page

🍰 Osiem podejść do biszkoptu czyli... Jak przestałam być grzeczną dziewczynką i stałam się autentyczną kobietą.


Pamiętam to jak dziś. Piekłam tego biszkopta osiem razy. Przy czwartym podejściu zbliżała się 23:00 – ostatnia szansa, by pobiec po jajka i mąkę. Zaraz zamykają Żabkę!

W pocie czoła, z wypiekami (nie tylko na twarzy), próbowałam ukończyć moją "misję sukcesu". W środku towarzyszył mi jednak dobrze znany strach.

Dlaczego? Bo wiedziałam, że piekarnik chodzi już od kilku godzin. A to oznacza – rachunek. Kolejny. A z nim kolejny komentarz: „Znowu wydajesz pieniądze!”.

Czasem kończyło się tylko westchnieniem. Czasem awanturą.


Około trzeciej nad ranem wyciągnęłam wreszcie z piekarnika mój upragniony „produkt końcowy”. Był… no, powiedzmy, do zaakceptowania. Udało się. Teraz tylko sprzątanie.


Była niedziela. Jak co tydzień – obiad u babci. Klasyka: rosół, kluski, aromaty dzieciństwa. Babcia była w tym niezastąpiona.

Ale nawet przy tym stole – znowu towarzyszył mi strach.

Dlaczego? Bo przy stole siedziała loża szyderców. Krytycy kulinarni. Ci, którzy „zawsze wiedzą lepiej”.

Deser? Moja działka. Moja Chwila Prawdy.


Czy tym razem moje ciasto będzie wystarczająco dobre? A może – jak zwykle – „mogłaś dodać coś do przełamania smaku"? Albo „nasączyć ten pieprzony biszkopt mocniej”?




Miałam wtedy 12, może 13 lat. Mój świat w dużej mierze kręcił się wokół tego, czy zasłużę na aplauz czy krytykę. Aplauzu było niewiele. Ale robiłam naprawdę dużo, żeby poczuć, że jestem… Wystarczająca. Dobra. Utalentowana. Mądra.


Dziś wiem coś, czego wtedy nie mogłam pojąć: Nigdy nie mogłam taka być.

Dlaczego?

Bo zagrażałoby to kruchym ego ludzi wokół mnie. Bo wtedy mogłabym przestać się starać. Przestać pracować na miłość.

Gdybym przestała sprzątać, gotować, być „opiekunką” w wieku 12 lat – dom mógłby się rozsypać.

„Nie komplementuj – narzekaj i wymagaj.”

Tak było w "domu". Więc nic dziwnego, że marchewka na kiju była zawsze o krok za daleko. A może… wcale jej tam nie było.




Z Superkobiety do Autentycznej Siebie czyli...

Jak Uzdrowiłam Ranę Grzecznej Dziewczynki.


Przez lata moja „Rana Grzecznej Dziewczynki” skrywała się pod maską Superkobiety.


Wierzyłam, że jeśli tylko będę się bardziej starać, dawać więcej i udowadniać swoją wartość przez osiągnięcia, w końcu poczuję się spełniona. Ale zamiast poczucia mocy – czułam się wyczerpana i oderwana od siebie samej.


Przełom nastąpił w chwili, gdy uświadomiłam sobie, że właściwie nie wiem, kim jestem. Wiem tylko, jak być przydatną. Ale to nie sprawiało, że dostawałam więcej miłości, której tak bardzo łaknęłam.


Skąd to się wzięło?

Myślę, że to przekonanie jest wpisane w naszą kulturę. Słyszymy je od dziecka, widzimy w domu, w mediach, w szkole.

Dorastałam, obserwując moją mamę – jak bez końca stara się zadowolić mojego wiecznie krytycznego ojca. I nigdy do końca jej się to nie udawało. Tata miał władzę. Jeśli spełnialiśmy jego oczekiwania – życie było znośne. Jeśli nie – czekało nas piekło.

Przekaz był jasny: na miłość trzeba zasłużyć. Nie jest dana bezwarunkowo. Można ją stracić w każdej chwili, jeśli kogoś rozczarujesz.


W efekcie dorastałam w przekonaniu, że moja wartość zależy od tego, co daję innym, a nie od tego, kim jestem.


Pracuj więcej. Daj więcej. Bądź lepsza.


Uczono nas tego. Ale ten wysiłek często prowadzi tylko do wypalenia, samokrytyki i poczucia, że ciągle jesteśmy „nie wystarczające”.


Odzyskiwanie swojej mocy


Leczenie wewnętrznych ran nie oznacza odrzucenia swojej dobroci czy wrażliwości. Chodzi o to, by dawać z pełni – nie z braku. By wrócić do tych części siebie, które porzuciłyśmy, próbując się dopasować.

By stanąć w swojej prawdzie – nawet jeśli to niewygodne.


Może Ty też...

  • czujesz się winna, stawiając granice?

  • trudno Ci poprosić o pomoc?

  • wciąż stawiasz potrzeby innych ponad swoje?


Byłam tam. I rozumiem.


Za tymi schematami często stoją przekonania, które wdrukowano nam bardzo wcześnie:

  • „Moja wartość zależy od tego, ile robię dla innych.”

  • „Jeśli powiem nie, zawiodę ludzi.”

  • „Stawianie siebie na pierwszym miejscu to egoizm.”

  • „Powinnam radzić sobie ze wszystkim sama.”


Jak zacząć to zmieniać?


🔹 1. Zmień narrację

Zacznij od zadania sobie kilku ważnych pytań:

  • Skąd wzięło się to przekonanie?

  • Czy to jest prawda – czy tylko historia, którą mi opowiedziano?

  • Co by się zmieniło, gdybym zaczęła wierzyć w coś innego?

Zamień stare narracje na nowe, bardziej wspierające:

"Moje potrzeby są tak samo ważne, jak potrzeby innych.”


🔹 2. Ucz się przyjmować

Potrafisz dawać, ale nie potrafisz przyjmować? Brzmi znajomo?

Zacznij od małych kroków: Przyjmij komplement. Pozwól komuś Ci pomóc. Zauważ, co wtedy czujesz – i przypomnij sobie:

„Zasługuję na to.”


🔹 3. Zobacz swoje potrzeby

Często je tłumimy – bo nauczono nas, że są mniej ważne.

Zatrzymaj się i zapytaj siebie:

  • Co mnie naprawdę interesuje?

  • Za czym tęsknię?

  • Gdyby nikt inny się nie liczył – co wybrałabym dla siebie?

Zapisz te odpowiedzi. Nazwanie potrzeb to pierwszy krok do ich realizacji.


🔹 4. Ustal granice

Mówienie „nie” może być niewygodne, ale to akt szacunku wobec siebie.

Przykłady?

  • „Dziękuję za zaproszenie, ale nie mogę się tego podjąć.”

  • „Potrzebuję teraz czasu dla siebie.”

  • „To mi nie pasuje, ale mogę zaproponować coś innego.”

Granice postawione z miłości do siebie tworzą przestrzeń dla autentycznych relacji.


🔹 5. Wybieraj świadomie ludzi wokół siebie

Zrywanie z dawnymi wzorcami to proces. Ale nie musisz przechodzić go sama.

Znajdź osoby, które szanują Twoje granice i wspierają Twój rozwój. Coach, terapeuta, przyjaciel, grupa wsparcia – to naprawdę robi różnicę.


Kiedy dajesz z pełni, a nie z pustki – Twoja obecność staje się darem, a nie obowiązkiem.

Autentyczność to nie jednorazowy gest. To codzienna decyzja. Proces odzyskiwania siebie.


A więc...

Jaki jeden, mały krok możesz dziś zrobić, by wrócić do siebie?

Może to będzie granica?

Może przyjęcie pomocy?




A może po prostu – przypomnienie sobie:

Jesteś wystarczająca. Jesteś więcej niż wystarczająca. Jesteś godna. Jesteś kochana.









 
 
 

Comments


©2021 by Stosunkowo. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page